Asset Publisher
Przechytrzyć „czerwonego kura” czyli o zmaganiach leśników z pożarami
Od zawsze jednym z największych zagrożeń dla trwałości lasów były pożary. Choć czynniki je wywołujące są różne, to wśród dających się zidentyfikować nieprzerwanie dominują antropogeniczne, a zwłaszcza podpalenia i szeroko rozumiane zaniedbania (będące przyczyną odpowiednio ponad 27 i 24 procent wszystkich pożarów lasu na naszych terenach w roku 2023). Świadomi ryzyka leśnicy podejmują najrozmaitsze wysiłki mające zarówno przeciwdziałać ich powstawaniu, jak i minimalizować negatywne następstwa zdarzeń, których nie udało się uniknąć. W Polsce funkcjonuje stale ulepszany system ochrony przeciwpożarowej lasów, u podwalin którego leży profilaktyka oparta na edukacji poprzez szkołę, media, imprezy tematyczne, a nawet prozaiczne tablice informacyjne (14).
Drugim jej elementem jest budowa przemyślanej infrastruktury przeciwpożarowej, której filarami są uniemożliwiające rozprzestrzenianie się pożarów, tzw. pasy przeciwpożarowe (13) o łącznej długości ponad 15 tysięcy kilometrów oraz dobrze wyposażone bazy sprzętu przeciwpożarowego (11) przy każdym z ponad 400 funkcjonujących obecnie Nadleśnictw. Ponieważ praktyka dowiodła, że za 10 procent spalonej powierzchni lasów odpowiada zaledwie 1 promil (!) późno wykrytych, a w konsekwencji dużych pożarów, kolejną „linię obrony” stanowi nieprzerwany monitoring zagrożenia. Wraz z ustąpieniem pokrywy śnieżnej blisko 150 leśnych stacji meteorologicznych (2) stale kontroluje warunki atmosferyczne, w tym wilgotność ściółki leśnej (1), stanowiącej zazwyczaj zarzewie pożaru (3). Ostrzeżenia o jej wysychaniu trafiają do osób obsługujących sieć Punktów Alarmowo-Dyspozycyjnych (PAD) przy Nadleśnictwach (5), które z kolei stawiają w stan podwyższonej gotowości wypatrujących pożaru lasu obserwatorów ponad 700 dostrzegalni pożarowych (4) oraz złożone z przeszkolonych do zadań gaśniczych leśników załogi (7) ponad 300 leśnych samochodów patrolowo-gaśniczych (6).
Zauważenie dymu przez obserwatora uruchamia „obronę bezpośrednią”. Zaalarmowany PAD wysyła do akcji samochód patrolowo-gaśniczy, powiadamiając jednocześnie inne służby – policję, straż pożarną, czasami nawet wojsko. Zadaniem załogi samochodu patrolowo-gaśniczego jest szybkie dotarcie do zagrożonej strefy, dokładna lokalizacja pożaru, ocena sytuacji na miejscu i jeśli to możliwe podjęcie próby jego ugaszenia. Do większych pożarów na pomoc wezwana zostaje straż pożarna (8). Dzięki sieci ponad 53 tysięcy kilometrów specjalnie dostosowanych dróg tzw. dojazdów pożarowych (9) ciężkie auta PSP i OSP mogą bez przeszkód dotrzeć na wskazane miejsce. Jeśli opanowanie pożaru wymaga dużych ilości wody, strażacy mogą ją szybko uzupełniać, korzystając z ponad 11 tysięcy leśnych punktów czerpania wody (10).
„Broń ostateczną” stanowi ponad 40 samolotów i śmigłowców przystosowanych do gaszenia pożarów lasu stacjonujących na rozproszonych po kraju blisko 30 leśnych bazach lotniczych. Tak rozbudowany system jest niewątpliwie kosztowny (142 mln złotych w roku 2023), ale koszt pożaru tylko jednego hektara lasu to blisko 30 tysięcy złotych! Wydaje się również bardzo skuteczny! Na dowód - Polska jest w ostatniej dekadzie na 3 miejscu w Europie pod względem liczby pożarów lasu w roku, ale dopiero na 14 pod względem średniej spalonej powierzchni! Ciągłe doskonalenie systemu przynosi wymierne efekty – w roku 2022 w 2402 pożarach spłonęło 698 hektarów lasu, a w równie przecież suchym 2023 r. odnotowano 1507 pożarów na 226 hektarach. Jaki będzie sezon 2024? Czas pokaże….